efektywność edukacji alternatywnej

Czy edukacja alternatywna jest efektywną formą wspierania rozwoju dzieci?

Wszystko co jest innowacją*, zazwyczaj budzi opór i powątpiewanie, czy nie jest to efekt jakiejś ulotnej mody, trendu, który tak szybko jak się pojawił, tak i zniknie, zostawiając nas z przykrymi konsekwencjami wybrania alternatywnej ścieżki. Zwłaszcza jeśli mówimy o edukacji naszych dzieci, dzielimy włos na czworo i badamy sprawę od poszewki, aby mieć pewność, że dokonujemy słusznego wyboru. W poprzednich tekstach tłumaczyłam, dlaczego zainteresowałam się edukacją alternatywną (“40 minut, które zrewolucjonizowało moje myślenie o szkole” oraz “Jakiej szkoły będę szukać dla swoich dzieci“). Brzmiało to bardzo ciekawie, oryginalnie i intuicyjnie słusznie, ale co mówią na ten temat badania? Czy istnieją raporty dotyczące tego, jaki wpływ na rozwój dzieci ma edukacja alternatywna? TAK!

*pierwsze zinstytucjonalizowane placówki edukacji alternatywnej powstają na początku ubiegłego wieku w Anglii, Francji i we Włoszech, w Polsce rozwijają się one od lat 80. XX wieku (aczkolwiek pamiętajmy także o prekursorze alternatywnej edukacji na polskim gruncie- Januszu Korczaku, który działał w drugiej połowie XIXw.!), najpierw we Wrocławiu m.in. Wrocławska Szkoła Przyszłości czy ASSA – Autorska Szkoła Samorozwoju, obecnie można je znaleźć na terenie całej Polski. Po takim okresie funkcjonowania trudno mówić o eksperymencie. Stoją za nimi konkretne dane, które wysadzają z siodła tradycyjną szkołę. Ale w porównaniu z pruskim modelem szkoły tradycyjnej sięgającej 200 lat wstecz, trzeba przyznać, że szkoły alternatywne są młodsze.

 

  1. W 1921 r. Alexander Sutherland Neill zakłada pierwszą demokratyczną szkołę- Summerhill. To miejsce, w którym nie ma obowiązkowych zajęć, klas, dzwonków, zadań domowych i nauczycieli. Najważniejszą wartością w szkole jest zabawa. Dorośli nie organizują czasu dzieci, ale dzieci same kreują zajęcia zgodnie z własnymi upodobaniami. Szkoła funkcjonuje z powodzeniem do dziś udostępniając swoje progi dla sześćdziesięciorga dzieci w wieku 5-18 lat. Efekt? Brytyjski inspektorat niepublicznych placówek edukacyjnych (Independent School Inspectorate) w raporcie po kontroli realizowanej w Summerhill w 2016r. ocenia poziom umiejętności edukacyjnych dzieci z Summerhill na dobry, podkreślając ponadprzeciętny entuzjazm do uczenia się oraz wartości takie jak wykazywanie inicjatywy i niezależność. Osobisty rozwój dzieci jest oceniany jako doskonały. Inspektorzy zwracają uwagę na wysoki poziom pewności siebie dzieci, ich umiejętność organizacji, samodzielność w wykonywaniu zadań oraz trafny osąd moralny (co jest dobre, a co złe). Z całością raportu możecie zapoznać się tutaj. I choć inspektorzy zalecają także położenie większego nacisku na edukację w zakresie matematyki i pisania/czytania, 75% ich wychowanków otrzymuje dobre i bardzo dobre oceny na testach wieńczących szkołę. To lepszy wynik niż brytyjska średnia krajowa!

 

  1. Przed II wojną światową Wilford M. Aikin pod egidą PEA (Progressive Education Association) realizuje niezwykłe, trwające 8 lat The Eight-Year Study (znany również jako Studium Trzydziestu Szkół)- eksperymentalny projekt przeprowadzony w latach 1930-1942. Aikin uzgadnia z dyrektorami 30 amerykańskich szkół średnich z różnych stanów, że 1475 ich abiturientów dostanie się do jednego z 300 uniwersytetów niezależnie od typowych wymagań wstępnych (określone wyniki egzaminów końcowych/rekrutacyjnych, poziom znajomość języków, itd.,). Licea miały swobodę eksperymentowania, a uczniowie byli obserwowani przez 4 lata szkoły średniej i 4 lata studiów. Uczniowie byli poddawani innowacyjnym (jak na owe czasy) technikom uczenia (m.in. uczenie przez doświadczania, brak ocen i in.) i nowatorskim programom nauczania (m.in. interdyscyplinarne podejście do zdobywanie wiedzy). Okazało się, że eksperymentalni uczniowie mieli wyższą średnią ocen, bardziej interesowali się bieżącymi sprawami, częściej uczestniczyli w zajęciach pozalekcyjnych, byli oceniani przez swoich profesorów jako bardziej wnikliwi.

 

  1. Dzieci, które wzrastają w otoczeniu szkolnym wspierającym troskę o innych, bez niezdrowego współzawodnictwa i poczucia wykluczenia mają zdecydowanie lepsze wyniki w nauce oraz wyższą samoocenęBadanie Derry Hannam realizowane na zlecenie brytyjskiego Ministerstwa Edukacji.

 

  1. Naukowcy z Univeristy of Virginia dowiedli, że metoda nauczania, która skupia się na rozwoju osobistym a nie na egzaminach i ocenach prowadzi do wyższego poziomu kreatywności, dojrzałości i lepszej adaptacji społecznej dzieci i młodzieży. Badane pięcioletnie dzieci z placówek Montessori były lepiej przygotowane do wymagań szkolnych, a także miały wyższe wyniki w testach funkcji wykonawczej (jest to umiejętność dostosowania się do zmieniających się i złożonych warunków funkcjonowania i jest postrzegana jako wskaźnik sukcesu życiowego).

 

  1. Celine Alvarez za zgodą Ministerstwa Edukacji przeprowadziła w latach 2011-2014 eksperyment na francuskich dzieciach przedszkolnych pochodzących ze środowisk o podwyższonym ryzyku przemocą. Chciała zobaczyć, jakie efekty może przynieść pedagogika Montessori wprowadzona w tradycyjnej placówce. Rezultaty przerosły oczekiwania samej Alvarez! Po dwóch latach 100% pięciolatków i 90% czterolatków umiało czytać i wykazywało ponadprzeciętne zdolności w liczeniu. W dodatku rozwinęły się u nich nieprzeciętne umiejętności społeczne i cechy moralne. Więcej na temat badań Alvarez możecie przeczytać w jej książce „Prawa naturalne dziecka. Rewolucja w edukacji dla rodziców i pedagogów” (fragment tutaj).

 

  1. W 2017r. placówka No Bell z podwarszawskiej miejscowości Konstancin-Jeziorny zdobyła I miejsce w konkursie Edumission który ocenia, wyłania i zrzesza najlepsze innowacyjne szkoły na świecie. W kapitule konkursowej zasiadają eksperci akademiccy, ministerialni oraz biznesowi np. Sir Ken Robinson- jeden z czołowych specjalistów w zakresie kreatywności i innowacji, twórca wielu książek dotykającej tej tematyki m.in. „Creative Schools: The Grassroots Revolution That’s Transforming Education”, Helena Singer- doradca Ministerstwa Edukacji w Brazylii, Peter Gray- profesor Boston College i autor książek m.in. „Freedom to learn”.
    W szkole No Bell nie ma podręczników, dzwonków i ławek. Są mentorzy, klasy mieszane wiekiem, dużo swobody i indywidualne podejście do każdego ucznia. Konsekwentnie łamią schematy edukacyjne i pokazują, że nauka to przede wszystkim chęć odkrywania świata. Efekt? Realizują podstawę programową z rocznym wyprzedzeniem! Od kilkunastu lat osiągają doskonałe wyniki edukacyjne, są wiodącą placówką w skali powiatu, a w skali kraju znajdują się wśród 4% najlepszych szkół! Co trzeci ich uczeń osiąga sukcesy z wybranych przez siebie przedmiotów na poziomie lokalnym lub ogólnopolskim. Ich nauczyciele byli nagradzani Złotym Krzyżem Zasługi przyznanym przez Prezydenta RP oraz medalami Komisji Edukacji Narodowej, a sama placówka może poszczycić się tytułami: Szkoły z mocą zmieniania świata, Innowatora Roku w Oświacie, Szkoły z klasąCertyfikatem Jakości Centrum Edukacji Obywatelskiej. Chwaląc się tymi sukcesami, dodają, że:

Te wszystkie nagrody, dyplomy, tytuły przychodzą trochę przy okazji, nie są dla nas celem samym w sobie. Jesteśmy przekonani, że właśnie dlatego jest ich z każdym rokiem coraz więcej. Gdy uczysz się dla siebie, dla przyjemności, to sukcesy stają się dodatkiem, bardzo słodkim, ale jednak tylko dodatkiem.

 

 

10 myśli na temat “Czy edukacja alternatywna jest efektywną formą wspierania rozwoju dzieci?

  1. Jak widzę co robią i jak w przedszkolu u mojego syna, to strach się bać. Jest jedna taka pomoc nauczyciela, co jak odbieram syna zawsze krzyczy na dzieci żeby nie biegały, były grzeczne itp. A co mają stać na baczność. A zawsze na tych ich śmiesznych ocnenkach postępów jest napisane, że czegoś nie umie , a ja wiem że tak nie jest. Nie mają wcale podejścia do dzieci, a co już tym bardziej do odpowiedniego ich uczenia. W Malborku jest przedszkole Montessori i jak koleżanka wrzuca zdjęcia co robią i to jestem mile zaskoczona. zawsze dzieci są uśmiechnięte, na luzie.

  2. Nie znałam tych badań, więc z przyjemnością je przeczytałam. Mój syn od dwóch lat chodzi do szkoły alternatywnej i jesteśmy bardzo zadowoleni, młodszy we wrześniu też tam pójdzie. Widzimy ogromną różnicę, wiele plusów, ale i minusy. Dlatego bacznie przyglądamy się całości. Wszelkie informacje na temat szkół niesystemowych są dla mnie bardzo interesujące. Dziękuję więc za ten tekst.

  3. Biorąc pod uwagę co dzieje się obecnie z edukacją w państwowych szkołach więcej niż pewne, że zrobimy z mężem wszystko żeby dzieci puścić do takiej szkoły która będzie ich wspierać w rozwoju indywidualnych pasji. Poki co myślimy o Montessori ale poczytam sobie jeszcze o edukacji alternatywnej

  4. Bylam dziś w szkole Montessori w ramach drzwi otwartych, już w trakcie krótkiej wizyty widać poziom Dzieci ( sposób w jaki się wysławiają ,kulturę osobistą . Jestem pod dużym wrażeniem ➖ ja swoje Dziecko zapiszę do tej szkoły.

  5. Samo posłanie dzieciaczka do “innej” niż standardowa placówka nie wystarczy, ważna jest też konsekwencja rodziców. Jeśli nie ma z tym spójności i między zasadami w domu a w szkole jest przepaść to może to prowadzić do zaburzeń w rozwoju osobowości dziecka, które ujawnią się w późniejszych etapach rozwoju. Ja od pierwszego dnia narodzin synka starałam się analizować jego świat, zachowania i odczytywać jego potrzeby. Wszystko tłumaczyć, a w codzienne czynności wplatać opisy i wiedzę. Efekt? Ma dwa i pół roku potrafi płynnie liczyć do 20 i pokazywać liczby do dziesięciu na paluszkach. Relacjonuje dzień, wydarzenia oraz swoje emocje i odczucia. Potrafi wyciągnąć wnioski z przekazywanych mu treści oraz analizuje wnikliwie to co do niego się mówi, potrafi argumentować swoje decyzje i poczynania. Rozróżnia większość liter alfabetu, nie ma problemu z kierunkami, ubieranie nie stanowi dla niego żadnego wyzwania. Sam korzysta z toalety, potrafi zapalić światło, udaje mu się czasem odkręcić kran, by umyć ręce. Dziękuje mi, że się nim opiekuję i mówi mi codziennie, że jestem kochana, i że mnie kocha. Mówi, że jestem jego przyjacielem, bo mu pomagam. Przeprasza jak zrobi coś nie tak, dziękuje, przytula się i pyta czy może zrobić mi gili gili. Nie mówiłam zdrobnieniami, czytałam, śpiewałam, nosiłam w chuście od pierwszych tygodni, pytałam się czy mogę dać mu buziaka, pogłaskać, pomasować, przytulić. Nie ma tysiąca zabawek, tylko kilka by mógł odkrywać potencjał każdej. Uwielbia układać puzzle i klocki typu meli.
    Czuję ogromną odpowiedzialność za jego edukację i sama zastanawiam się nad alternatywną placówką, ale w najbliższej okolicy nie ma takowych. Chce by rozwijał swoje zainteresowania, swoją osobowość i nie chcę by coś go ograniczało a tym bardziej placówka, czy brak zrozumienia personelu. Ma potencjał, jest cudownym dzieckiem i jestem z niego dumna, tym bardziej, że wychowuję go sama.

    1. Nemede, bardziej nie mogłabym się z Tobą zgodzić. Spójność podejścia wychowawczego, traktowanie dziecka z szacunkiem, przedstawianie świata w przystępnej i inspirującej postaci, zachęcanie do samodzielności… Podpisuję się pod tym dwoma rękami!
      Doskonale wiem, jak wymagająca jest rola rodzica, więc tym bardziej szczerze podziwiam, że dajesz sobie radę sama!! Dużo siły!

  6. Dzieki za dobry wpis. Po tym jak nasz Kacper i Niki trafili do montesorii śpimy spokojnie. Czarę goryczy przepełniło jak syn w płatnej placówce dostał pieczątkę niegrzeczne dziecko l, bo czegoś nie zrobił.

Dodaj komentarz