Każdy rodzic chciałby zapewnić swojemu dziecku optymalny start w dorosłe życie. Wielu uważa, że kluczem są zajęcia dodatkowe wyposażające nasze dzieci we wszechstronne umiejętności. Swoją opinię na ten temat wyraziłam tutaj. Postuluję zwrócenie dzieciom ich dzieciństwa i umożliwienie im w jak najszerszym zakresie swobodnej zabawy. Jako że moje zdanie na ten temat już znacie, tym razem przytoczę opinię ekspertów oraz wyniki światowych badań, co by nie było, że puszczam ludziom bąka w mózgu autorskimi teoriami.
OPINIE EKSPERTÓW
- „Dzieci najbardziej produktywnie funkcjonują i najsprawniej rozwijają się podczas niczym nieskrępowanej zabawy.” Magdalena Boćko-Mysiorska, pedagog
- „Dziecko, bawiąc się swobodnie, uczy się szybko i efektywnie, bo bez przymusu. Kiedy wywiera się nacisk na mózg, produkcja dopaminy, a wraz z nią proces uczenia się zwalnia.” prof. Marzena Żylińska, nerodydaktyk
- „Sednem zabawy jest swoboda, dobrowolność i wyrażanie swojej inicjatywy. To również coś, co jest interesujące ze względu na samo działanie, a nie efekt końcowy (…). Co my, rodzice i nauczyciele, możemy zrobić, by ułatwić naszym dzieciom proces uczenia się? NIC, po prostu pozwalać im na uczenie się poprzez swobodne doświadczanie codzienności.” Agnieszka Stein, psycholog
- „Najistotniejsze przekształcenia w obrębie wyższych funkcji psychicznych dokonują się w tym okresie [pomiędzy 3 a 7 r.ż dziecka] właśnie w związku z aktywnością zabawową. Obok zabawy lub raczej na jej bazie tworzą się nowe formy aktywności – uczenie się i wypełnianie różnorodnych obowiązków.” Lew Wygotski, psycholog
WYNIKI BADAŃ
– Każde dziecko jest geniuszem! Mózg niemowlęcia i dorosłego ma prawie taką samą liczbę neuronów- około 100 miliardów. Oprócz masy (mózg niemowlęcia jest cztery razy lżejszy od mózgu osoby dorosłej) odróżnia je to, że komórki mózgu dziecka do 10 roku życia są dwa razy bardziej aktywne od komórek mózgu osoby dorosłej.
– Swobodna zabawa chroni dzieci przed rozwojem problemów natury emocjonalnej m.in. lęku, depresji, uczucia bezradności i narcyzmu. (Peter Gray, The Decline of Play and the Rise of Psychopathology in Children and Adolescents, http://files.eric.ed.gov/fulltext/EJ985541.pdf )
– Eksperymenty na gryzoniach sugerują, że swobodna zabawa powoduje wydzielanie BDNF, substancji istotnej dla wzrostu komórek mózgowych. Badania dowodzą, że zwierzęta mające więcej sposobności do swobodnej zabawy miały również więcej tkanki mózgowej w korze mózgowej. (Margaret M. McCarthy, Estradiol and the Developing Brain, Physiol Rev. 2008 Jan; 88(1): 91–124, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2754262/ )
PRAKTYKA
W 1993r. dwoje pedagogów Elke Schubert i Rainer Strick z niewielkiego miasteczka Weilheim w Bawarii wpadło na pewien pomysł. Zachęcili dyrekcję przedszkola, żeby na 3 miesiące usunąć z sal wszystkie zabawki i pozwolić dzieciom samym wymyślać aktywności, które podejmą.
Schubert i Strick wyszli z założenia, że zdrowy rozwój dzieci jest utrudniony ze względu na dwa główne czynniki. Po pierwsze rynek dóbr i usług komercyjnych nakierowany jest bezpośrednio na kilkuletniego konsumenta (oferty zabawek, zajęć dodatkowych, itd.), co stwarza ogromne ryzyko zachwiania odpowiednich proporcji między wartościami i potrzebami dzieci. Po drugie, ekspansji konsumpcjonizmu, towarzyszy zmniejszenie roli rodzica i rodziny jako całości w rozwoju dziecka poprzez delegowanie obowiązków opiekuńczych na różne instytucje wychowawcze (żłobki, przedszkola, kluby dziecięce, itd.) lub przyjmowanie postaw zezwalających na pozbycie się codziennych problemów i frustracji dziecka poprzez pocieszenia typu instant np. słodycze, gry na komputerze/tablecie/telefonie, nowa zabawka, itd. zamiast rozmowy i czasu spędzonego razem.
Efekt: dziecko zamiast mieć możliwość przeżycia świata, zastępuje go sztuczną rzeczywistością wtórną.
Dzień w przedszkolu celowo został pozbawiony struktury. Jednym z podstawowych przekonań twórców było to, że dzieci spędzają zbyt wiele czasu będąc kierowani z jednej aktywności na drugą, której efektem jest „zredukowana przestrzeń na całe życie”. Dzieci były zachęcane do robienia tego, czego chcą, na swój, indywidualny sposób. Dodatkowo, istotna była zmiana w postawie wychowawczyni- miała przyjąć rolę obserwatora, który pozwala dzieciom na swobodną zabawę i interweniuje tylko w ostateczności, istotne było także wspieranie odwagi i wyobraźni- cech, których dzieci i dorośli potrzebują do rozwoju pewności siebie. Od tego czasu “Przedszkole bez zabawek” podbiło już Niemcy, Austrię i Szwajcarię. Również w Polsce są takie placówki.
Efekty projektu wymieniane przez uczestników projektu (zarówno wychowawczynie, rodziców jak i same dzieci) są niesamowicie pokrzepiające. Po 3 miesiącach projektu, dzieci uczestniczące w projekcie w odróżnieniu od pozostałych:
– miały większą umiejętność koncentracji,
– stały się sprawniejsze manualnie,
– rozwinęły umiejętności społeczne: nawiązywania kontaktów z innymi, koleżeństwa, tolerancji, empatii, rozwiązywania konfliktów,
– miały wyższą samoocenę poprzez przełamywanie nieśmiałości i pokonywanie braku wiary we własne możliwości,
– odczuwały radość z tworzenia, z własnej pracy i uczyły się, że nie warto czekać na „gotowce”.
Unia Europejska nagrodziła tę koncepcję jako jedną z najlepszych w zapobieganiu uzależnieniom (od zabawek, rozrywek instant w postaci telewizji, tabletu i telefonu) w wieku dziecięcym oraz rozwijającym kreatywność u dzieci.
Więcej na temat projektu można przeczytać tutaj: http://www.spielzeugfreierkindergarten.de/pdf/englisch.pdf .
Niemiecki projekt lansujący system edukowania dzieci poprzez swobodną zabawę nie jest wyjątkiem i nietypowym eksperymentem. Fiński system edukacji również mocno opiera się na tej zasadzie- dzieci w Finlandii, należą do grupy poświęcającej na naukę najmniej czasu, funkcjonuje zakaz płatnych korepetycji a prac domowych prawie nie ma. Równocześnie Fińskie szkoły od lat zajmują czołowe pozycje w międzynarodowych testach edukacyjnych PISA. Mali Finowie są świetni z matematyki i nauk przyrodniczych, a do tego czytają więcej niż ich rówieśnicy z innych krajów.
Wszystkim pragnącym spojrzeć na edukację dzieci przez pryzmat badań naukowych polecam książkę “Einstein Never Used Flashcards: How Our Children Really Learn and Why They Need to Play More and Memorize Less“ autorstwa psychologów Kathy Hirsch-Pasek, Roberta Michnick Golinkoff i Diane Eyer (Rodale 2003).
popieram w pelnej rozciągłości
Dzień dobry, a czy książka o ktorej wspominasz na końcu ma może jakieś polskie tlumaczenie? albo może polecasz jakas inna, ale polska literature na te temat?
pozdrawiam 🙂
Cześć Paulo! Polecam się również książkę ” Fińskie dzieci uczą się najlepiej” Timothy D. Walkera- niesamowicie inspirująca!