Jak zareagowałabyś, gdybyś usłyszała takie słowa od lekarza?
[Zespół Aspergera (ZA) (ang. Asperger syndrome, AS) – całościowe zaburzenie rozwoju, mieszczące się w spektrum autyzmu opisane po raz pierwszy przez Hansa Aspergera w 1944 roku.Cechy charakterystyczne:
-
zaburzenia interakcji społecznej, nieumiejętność lub brak chęci współpracy w grupie,
-
zaburzenia mowy i języka (opóźniony rozwój, powierzchownie perfekcyjny język ekspresyjny, sztywna i pedantyczna mowa, nietypowa prozodia i charakterystyka głosu, uszkodzenie zdolności rozumienia języka – przede wszystkim znaczeń przenośnych i ukrytych)
-
zawężone, specjalistyczne zainteresowania, połączone czasem z obsesyjnym zainteresowaniem jedną dziedziną,
-
zachowania powtarzalne, rutynowe, niezmienne,
-
trudności w komunikacji niewerbalnej (ograniczone gesty, skąpa ekspresja twarzy, dystans fizyczny, zachwianie rozumienia bliskości do innej osoby, kłopoty z kontaktem wzrokowym),
-
niezdarność ruchowa (nie zawsze).]
Źródło: Wikipedia
1 minuta po
Najpierw pojawiła się ulga i poczucie, że wreszcie znalazłam potwierdzenie swoich wątpliwości. Że to koniec szukania. Dumania, zachodzenia w głowę jak bardzo jego zachowanie odstaje od normy, co jeszcze możemy zrobić, żeby było inaczej, prościej, tak jak u innych dzieci… Takie pozytywne uczucie, które pojawia się jak odnajdziesz coś, czego szukałaś przez kilka lat…
2 minuty po
A potem druga myśl: że nie do końca chyba szukałam czegoś, co ma swój kod klasyfikacji medycznej F84.5 i widnieje przy nim opis całościowe zaburzenie rozwoju.
No, ale to jest życie.
3 minuty po
Potem dociera do mnie, że nie ma na to cudownego leku, czy ekspresowego zabiegu, po którym wszystko wraca do normy. Jest to coś, z czym moje dziecko będzie borykać się prawdopodobnie przez całe swoje życie. Z mniejszym lub większym natężeniem. Zależy od ćwiczeń, terapii, stopnia nasilenia… cech ze spektrum autyzmu.
Autyzm- moje doświadczenia z tym zjawiskiem
Autyzm. Jedyne co wiedziałam o tej chorobie, to to że chorował na nią nastolatek Mark, którym opiekowałam się przez 2 miesiące upalnych wakacji na Manhattanie, prawie 2 dekady temu. Rok przed klasa maturalną. Pamiętam, że był inny. Miał tiki nerwowe, cały czas wykręcał sobie palce u dłoni rozładowując napięcie. Mało mówił. Trudno się było z nim porozumieć. Przez pierwsze dwa tygodnie oswajał się ze mną. Zerkał na mnie trochę jak na kosmitę, pośpiesznie, starając się ograniczać interakcje do minimum i skrupulatnie dbając o to, aby jego wzrok nie skrzyżował się z moim. Jednym z moich obowiązków było odwożenie go autobusem na kurs z informatyki stosowanej i towarzyszenie mu podczas zajęć. Chłopak miał prze-mózg. Pisał równania matematyczne na długość 3 tablic. Potrafił wyrecytować z pamięci nazwy wszystkich stacji metro w Nowym Jorku w kolejności od południa na północ i ze wschodu na zachód. Odwrotnie też. Tylko kiedy maszyna ze słodyczami na korytarzu połknęła monetę i nie wypluła batona, a za nim czekała kolejka kolegów z grupy, Mark powiedział coś pod nosem, po czym wybiegł z korytarza, z uczelni, na ulicę i przepadł. Na 10 długich godzin. Ja niemalże dosłownie 10 razy zamordowana wzrokiem zdruzgotanych rodziców, którzy nie mogli pojąć jak ponad 100-kilogramowy chłop, 170 wzrostu jest w stanie wyparować z powierzchni uniwersyteckiego korytarza i zniknąć bez śladu, odchodziłam od zmysłów. Spodziewając się już tylko agentów specjalnych, CIA, FBI i innych tajników, pojawił się nagle on- Mark. Stanął w drzwiach i oznajmił wszystkim tłumnie zgromadzonym, że udało mu się kupić premierową figurkę ulubionego komiksowego bohatera (którego to poczynania śledził od 4. roku życia., prenumerując 2 czasopisma, będąc członkiem 3 fanklubów i mając prawdopodobnie największą kolekcję figurek jaką kiedykolwiek widział świat). Nie rozumiał, że coś zrobił nietak. Nie pamiętał co sprowokowało go do nagłego opuszczenia uczelni.
2 dni po diagnozie
Ale wracając do obecnej sytuacji-diagnoza i co dalej?
Wpadłam w gorączkowe poszukiwania najlepszego ośrodka diagnozującego. Znalazłam najlepsze centra psychoterapeutyczne i psychologiczne, czołowych specjalistów. Jakie szczęście, że są ludzie, którzy mu pomogą! – myślałam, kiedy odnajdywałam kolejną placówkę zajmującą się takimi dziećmi.
6 dni po diagnozie
Ale potem przyszły pytania: jak to dokładnie wygląda?, na czym polega?, jaki jest tego efekt?
Profesjonalna, pełna diagnoza: 4 spotkania z defiladą specjalistów: neurolog, psychiatra, psycholog, logopeda… Test jeden, test drugi, zabawa spontaniczna, zabawa kontrolowana… Potem efekt pracy zespołu- kilkustronicowy opis jak zaburzone mam dziecko i w jak wielu aspektach jego zainteresowanie lawetami jest fiksacją, którą trzeba ograniczać, jego język zbyt wyszukany i pedantyczny, nieprzystający do wieku, bo na badaniu powiedział nenufar opisując lilię wodną; myślenie abstrakcyjne nadmiernie rozbudowane, bo w odpowiedzi na pytanie: „co jest gorące?” nie odpowiada jak 95% dzieci w jego wieku, że ogień, czajnik i kubek z herbatą, tylko rozgrzana maska ciężarówki, kiedy temperatura przekracza 40 stopni Celsjusza. Że nie potrafi dostosowywać reakcji emocjonalnych do sytuacji, że niewłaściwie interpretuje wyrazy twarzy. Nie wie, co oznacza uśmiech lub kiedy robię się smutna. Że ma nadwrażliwe zmysły. Zwłaszcza słuch. Przytłacza go duża ilość, głośnych, różnorodnych dźwięków. I co z tym rozpoznaniem zrobię? Oprawie sobie w ramki?
Nie.
Zacznę jeździć na terapię do najlepszych specjalistów. Najlepiej 3 razy w tygodniu. Bo trzeba leczyć. Im wcześniej tym lepiej. Każdy dzień jest na wagę złota. A w dzień, kiedy nie ma terapii, zajęcia w domu.
Nie.
To nie dla nas. My dziękujemy. Gdzie jest w tym dziecko? Gubi się gdzieś w korytarzach gabinetów wybitnych specjalistów i ośrodków zdrowia psychicznego, którzy pracują nad nim, żeby się otworzył na innych. Polubił ludzi. Nauczył się rozwiązywać konflikty, nawiązywać przyjaźnie. Rozpoznawać mimikę, mowę ciała ludzi, ich intencje. Tylko jak ma to robić, kiedy jedynymi ludźmi jakich widzi jest lekarz i mama?
Ja to wszystko wiem o swoim dziecku. Nie potrzebuję na to kwitu. Nie potrzebuję biletu wstępu. To show wyreżyseruję ja z moim mężem i bliskimi. Bo tylko my wiemy, że nasze dziecko ma pewne deficyty, które nauczymy go przezwyciężać. Damy klucz do otwierania tych wszystkich zamkniętych kłódek. Bo on ma pewne braki, ale ma też supermoce, których nie mają inne dzieci. Nauczymy go być dumnym z tego kim jest i jaki jest. Nauczymy go nadrabiać braki inteligencji społecznej i emocjonalnej, wizualnymi wzorami, które tak wytrenujemy, że będzie poruszał się nimi płynnie. Wszak są olimpijczycy, którzy biegają, mimo że nie mają własnych nóg…
Piękna historia o matczynej miłości
Kiedyś natknęłam się na biografię Thomasa Edisona, tego od żarówki (na marginesie mówiąc- nie tylko od żarówki, ale i od ponad 1000 innych opatentowanych wynalazków w tym m.in. dyktafonu, baterii alkalicznych czy płyty gramofonowej). Po kilku miesiącach edukacji, jego mama dostała list od dyrektora szkoły. Mama przekazała Thomasowi, że od dziś nie będzie chodził do szkoły, ponieważ kadra pedagogiczna uważa go za tak wszechstronnie uzdolnionego, że nie jest w stanie zapewnić mu odpowiedniej edukacji. Całe swoje życie był samoukiem, wspieranym przez rodziców- ojca, który zabierał go na wojaże po świecie i matkę, która pozwoliła przeobrazić dom w laboratorium. Kiedy matka zmarła, Edison przypadkowo znalazł list od dyrektora sprzed lat. Mówił on o tym, że Thomas jest tak trudnym i ograniczonym dzieckiem, że żaden z pedagogów nie podejmie się wykształcenia go, bo i tak jest to niemożliwe. W tym czasie Edison był już słynnym wynalazcą, naukowcem, przedsiębiorcą (był właścicielem wielu przedsiębiorstw w Ameryce Północnej i Europie) i założycielem prestiżowego czasopisma naukowego „Science”. Co by było, gdyby matka poszła za głosem specjalistów?
7 dni po diagnozie
Nie chcę słuchać co mądrego powiedzą mi inni ludzie o moim dziecku. Chcę słuchać co on ma mi do powiedzenia. Chcę poznać wszystkie stworzone na świecie metody i techniki umożliwiające mu bycie szczęśliwym, spełnionym i sprawnie funkcjonującym w społeczeństwie człowiekiem. Wierzę, że miłość, czas i praca nas-rodziców spowodują, że będzie on cudownym, silnym mężczyzną, który odnajdzie się w tym wielkim i tak skomplikowanym dla niego dziś świecie ludzkich relacji i emocji.
Po 7 dniach od diagnozy syna jestem całkowicie spokojna. I szczęśliwa. Wierzę, że rozpoczynamy właśnie wspólną przygodę, która wzniesie jego i nasze życie, naszą relację na jakiś kolejny, kosmicznie wysoki poziom. Wierzę, że wreszcie zacznę w pełni rozumieć moje najniezwyklejsze na świecie dziecko.
Przeczytaj także:
Jak wspierać inteligencję społeczną i emocjonalną dziecka z AS?
Niezbędnik świadomego rodzica. Czym jest SEL?
Zabrzmi to głupio Ale po usłyszeniu podejrzenia as prawie płakałam że szczęścia. Wiem, brzmi głupio. Ale moja córka ma prawie 9 lat i ja już wariuje słuchając że to taki charakterem, że to czy tamto. Chodziłam po wielu “ppradniach” i nikt nie potrafił mi pomóc A dobrze nie jest. Uczy się świetnie Ale muszę pilnować ja na każdym kroku. I jak ktoś to nazwie to nic nie zmienia, ważne że ktoś zajął się sprawą na poważnie i teraz możemy w końcu postawić krok do przodu. Zaczynam pozwalać jej na “gorsze dni” i agresję. Tzn. Nie pozwalam ale rozumiem już jej reakcje i zaczynam dostosowywać reakcje wlasna do sytuacji.
Asperger (jak dla mnie) to po prostu inne postrzeganie świata. Wiążą się z tym liczne trudności, ale da się je przezwyciężyć:)
Otoczenie żyjące z osobą mającą zespół Aspergera ma większy problem niż się wielu ludziom wydaje. Każdy jest inny i nie wszyscy z tym sobie radzą.
Jestem mamą 18 letniego Szymona z zespołem Aspergera.
Często słyszę od ludzi, że to nie jest choroba . Trzeba mieć styczność na codzień, aby wiedzieć z czym to się wiąże.
Wiem co to ZNACZY, bo ja zareagowałam identycznie. Mój syn za kilka miesięcy skończy 11 lat w grudniu po prawie pół roku “wałęsania” się po poradniach usłyszeliśmy diagnozę ZA.
Witam. Szukam odpowiedzi na wiele pytań, znalazłam Ciebie. Moja córka 9 lat przyjaźni się od roku z dziewczynką z Asperger em. Ja osobiście zwróciłam uwagę mojej córki na tą dziewczynkę. Byłam przekonana w owym czasie, że dziecko to chce zwrócić na siebie uwagę i powiedziałam córce, żeby zaprosiła ją do wspólnej zabawy Po jednym dniu (dosłownie) obie się zaprzyjaźniły na amen. Przyjaźń trwa 1,5 roku, diagnoza miesiąc temu. Do tej pory jakoś radziłam sobie tak troszkę po omacku, kiedy było źle dawałam radę, ale teraz wiedząc z jakim problemem mam do czynienia, nie wiem jak reagować na złe sytuacje. Czy tak samo jak do mojej córki zwięźle i krótko, że coś jest źle czy obrać inny front. Proszę jak możesz napisz jak reagować lub sprawdzony link z rzetelnymi informacjami, bo kocham swoją córkę i bardzo lubię jej przyjaciółkę z Aspergerem ( niekoniecznym przyjacielem) Bardzo chcę by ich przyjaźń przetrwała.
Mój syn jest,, specyficzny, nie wiem co mam zrobić i jak mu pomóc, ma 22 lata…
Proszę o wskazówki…
Pozdrawiam serdecznie Aga
Mam doczynienia z 6 latkiem. Szkola nie zapewnia wsparcia zadnego. Chlopiec malo mòwi , jest czuly na dzwiek i bardzo nadpobudliwy. Zdiagnozowany z Aspergerem. Wybiega na ulice mimo ze jest zatłoczona rozpedzonymi autami. Spi 5-6h nie wiem jak mu pomoc? Jak go wyciszac? Zainteresowac czyms? Jak powinna wygladac terapia w domu? Dodam ze ciezko z rutyna bo szkola zmienia ciagle dni , w ktore dziecko ma przychodzic. Poza tym mowia ze sobie z nim nie radza.
Edyto to temat wielowątkowy, więc nie pomogę w jednym komentarzu. Poza tym nie znam dziecka i nie jestem ekspertem. Sugerowałabym kontakt z wyspecjalizowaną placówką pomagającą dzieciom i rodzicom w takich sytuacjach. Również rozważenie innej szkoły byłoby mocno wskazane. My chodzimy do Montessori, która przyjmuje także dzieci z orzeczeniami różnego typu. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wytrwałości!
Witam ja po usłyszeniu O Zespole Aspargera u mojeg 5latka sama myślałam że Zwarjuje. Że jak to moje dziecko takie mądre tabliczka mnożenia do 100. Pisanie znajomość mapy , kosmosu świetna pamięć i niezdarnośc ruchowa. Sama wyladowałam na sorze z ciśnieniem 170 po tym szoku pierwszym co przeżyłam gdyż mam go jednego. Tabletki na serce na uspokojenie na żołądek. Mój organizm ledwo to wytrzymał. Po 2 tygodniach przestałam już tak płakać. Dochodzę do siebie. Bije kolejnych dni lat czy coś się nie pogorszy. Dziecko robi niekiedy miny nie rozumie żartów i jest szczere do bólu. Pracujemy nad nim w pracach plastycznych z dziećmi ma stały kontakt ciągle włuczymy:) się po znajomych żeby te relacjie wyrabiać. Ale zaakceptować nie jest łatwo pogodzić się z czymś na co nie ma się już wpływu na normalność. Jesteśmy q trakcie diagnoz teraz psychiatra neurolog przed nami. Niewiem czy zrezygnować z pracy czy wstrzymać się. Haos w mojej głowie panuje straszny . Ale co dzień najważniejszy jest On i praca nad nim. Mam nadzieję że kolejne dni lata będą dla nas łaskawe że nie będzie gożej. Nie zmienia to faktu że dla rodzica usłyszenie czegoś takiego wiąże się z uczuciem że mój Świat runoł w gruzach. I krok po kroku dowiaduje się co zrobić jak pracować jak mówić do niego żeby krutko. I strach jak moje dziecko poradzi sobie w życiu dorosłym trzy z ja mam już 43lata