Nie to, żebym kiedyś była wyrodna. Kocham te moje dzieci ponad wszystko na świecie. Ale. Ale zdarzały się momenty, kiedy żałowałam, że nie odkryto jeszcze katapulty do dzieci o zasięgu transoceanicznym.
Zdarzało się to zwłaszcza podczas nawarstwienia kilku ważnych rzeczy naraz np. Mix problemów pt. bieżączka nr 285:
1. Mamo, on mi to zabrał + ja tego nie będę jeść + sterta naczyń w zlewie + konieczność napisania pilnego maila do pracodawcy + domofon.
A to wszystko w akompaniamencie płaczu, ryków, pojękiwań, marudzenia i oczywiście w nierozłącznym natłoku myśli nr 821:
Czy jeśli założę im koszulki z krótkim rękawem to nie zmarzną na dworze + przydałoby się wybrać do fryzjera + co zrobić na obiad? + kosmetyczka też by nie zawadziła + dlaczego znowu kosz jest pełny? + dlaczego mi jeszcze nie przyszedł ten przelew? itd., itp.
Po prostu klasyczna obstrukcja mentalna. Najgorzej jak dopada Cię kilka razy dziennie. Jak żyć?
Wieczny pośpiech. Wieczny nieogar. Wieczny chaos. Generalnie poranki to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Nawet ja ranny ptaszek TAKIM porankom mówi stanowcze NIE.
Ale do brzegu.
Jest coś, dzięki czemu czuję, że nigdy nie byłam jeszcze lepszą matką.
…
Posłałam dzieci do przedszkola.
Pierwszy raz od czterech lat o 9 rano wypiłam gorącą kawę z pianką i oddałam się lekturze UTT (Ulubionego Tygodnika Teściowej).
Nie podaję tytułów, żeby nie było kryptoreklamy. Zresztą tytuł jest nieważny. Ważna jest zawartość i to że moje oczy miały możliwość i siłę fizyczną, aby z uwagą śledzić kolejne wersy napisane przez mądrych ludzi i do mądrych ludzi kierowane. Czytanie bez konieczności zdobycia bardzo istotnej informacji nt. nowego szczepu bakterii wzmacniających odporność albo najnowszych metod rozwijania kreatywności dzieci. Czytanie bez uprzedniego zamierzenia co do treści, które chce się znaleźć. Po prostu poszerzanie horyzontów o świecie współczesnym i beztroski szelest kartek. F*** You, Google!
Pierwszy raz od 4 lat wyprasowałam sobie piżamę nocną.
Nie dlatego, Że nie lubiłam wyprasowanej, tylko zawsze było coś istotniejszego niż prasowanie czegoś, co zaraz się pogniecie i nie jest przeznaczone dla wzroku postronnych.
Pierwszy raz od 4 lat podczas zakupów w naszym spożywczaku, stanęłam oko w oko z alejką ze słodyczami.
Z podniesioną głową, łagodnym wzrokiem i dłońmi gotowymi do udźwignięcia największego ciężaru słodkiego asortymentu. Zazwyczaj, kiedy jestem tam z dziećmi, udaję, że pilnie potrzebuję ich pomocy przez znalezieniu masła albo bułek, dzięki czemu zmieniam ich trasy dotarcia do kasy. Upojona wszechogarniającą wolnością wyboru dokonałam zakupu zapasów czekoladowych na rok, z czego połowę zjadłam zanim dotarłam do domu.
Generalnie, dzięki tym 5 h w przedszkolu uzyskałam możliwość dysponowania swoim czasem na 5h w ciągu 24. To dla mnie absolutna i niezwykle fantastyczna nowość. To trochę tak, jakbyś był w więzieniu. Albo w big brother. Moja mama ma bardzo barwną metaforę, obrazującą rzeczywistość wielu młodych matek. Jak pies na łańcuchu przy budzie. Od 4 lat moje życie było kontrolowane przez 24h na dobę. Kiedy śpię, kiedy odpoczywam, kiedy jem, co robię, z kim robię, jak długo… Od narodzin T. daje to ponad 35040h. Ten tydzień kończę z 25h wolności i naprawdę jestem lepszą matką.
Idziemy poszukać świerszczy w trawie? Zrobimy sobie wielki plac budowy na stole kuchennym z mini koparkami i ładowarkami, w którym zamiast piasku będzie groch i soczewica? Może poszukamy nowego fajnego placu zabaw? Chce mi się chcieć!
Szczęście się mnoży, kiedy się je dzieli.
Szczęście się mnoży, kiedy się je oddzieli.
Oddziel swoje dziecko od siebie, chociaż na 5h dziennie, a zaczniesz żyć.
Amen.
Podpisała: Matka Polka siłami natury rodząca, piersią karmiąca 2 wiosny, obiad codziennie gotująca i kąty nerwowo przecierająca
Amen !