O gadżetach dla dzieci wiem NIC
Jesteśmy na wakacjach, dzieciaki bawią się w bawialni. Chwila dla mamy. Lustruję zawartość biblioteczki ośrodka. Daniel Steel i Agatha Cristie niekoniecznie mnie zainteresują. Więc chwytam magazyn z setką zdjęć i opisów produktów dla dzieci, absolutnych must have dla młodej matki i dziecka. Taka analiza socjologiczna. Jak branża dziecięca edukuje młode mamy. Wszystkie produkty- “fantastyczne”, “rewelacyjne”, “eko”, “trendy”. Jeden fakt jest jednak całkowicie pomijany. Nigdy tego nie użyjecie. Rekomendacja od insta lie. Dobre dla insta life. Choć obydwa to kłamstwo.
W tym kontekście przypomina mi się jeden gadżet, który naprawdę się sprawdził w 120%. Mimo mojego głębokiego jak sobotni kieliszek wina sceptycyzmu.
Runmagedon w wersji mother&baby
Jako pracująca mama dwójki dzieci nieraz staję przed dylematem jak zorganizować dzień by udało się wypełnić wszystkie punkty na checkliście. Z multitaskingu mogłabym już spokojnie robić habilitacje, bo przez 4 lata podwójnego macierzyństwa udało mi się przeżyć sporo runmagedonów.
Runmagedon w wersji mother&baby występuje w kilku wersjach. “Moja ulubiona” to wyjście do spożywczaka z dwójką dzieci w wieku niespełna 2 lat i niespełna 2 miesiące. Dystans 300m, 187 pitstopów bo ptaszek, bo kwiatek, bo autko- to po drodze. Do dotarciu do celu dopiero zaczyna się prawdziwa parada atrakcji. Już przy stoisku warzywnym- kiedy maluch w gondoli zaczął się wiercić, a starszak przepadł między alejkami czułam, że misja może nie zakończyć się sukcesem.
Jednakże po dotarciu do lodówek z nabiałem, kiedy 2-latek tarzał się pod lodówkami uporczywie i donośnie domagając się kinder kanapki, zapewniając mi te wszystkie bardzo zatroskane i przepełnione anty-empatią spojrzenia wszystkich (zapewne mających pod opieką wyłącznie koty) kobiet robiących w porannym skupieniu zakupy świeżego jarmużu i jagód goji, a młodszy załączył syrenę, wiedziałam, że ta wyprawa to będzie prawdziwa mordoklejka. Taka słodycz, która zakleja Ci każdą dziurę w zębie, nawet tej, o której istnieniu nie zdawałaś sobie sprawy. W dodatku, przyprawi Cię o mdłości, tak że jedyne o czym będziesz marzyć to to, żeby nikt się do Ciebie nie odzywał i dał Ci spokojnie puścić pawia.
Bieg rzeźnika bez cool foci na mecie
Po takim 60-minutowym biegu rzeźnika, finiszując zazwyczaj z 2-latkiem na biodrze i pchając jedną ręką 80-kilogramowy wózek (“Po cholerę mi ta zgrzewka wody mineralnej?!”) obwieszony jak choinka bożonarodzeniowa siatami, przekraczałam metę. To był prawdziwy wyczyn! Do dziś najbardziej żałuję, że nie dokumentowałam takich osiągnięć na Endomondo, Instargramie i Facebooku.
Ludzie bezdzietni wybierają się na Mount Everest. Ja wybierałam się do spożywczaka. Respect tylko w klubie wielodzietnej matki. 28907 spalonych kalorii. 18747 naderwanych mięśni. System nerwowy podtrzymywany prawdopodobnie na kosmicznym generatorze prądotwórczym, bo w normalnych okolicznościach od nadmiaru bodźców powinien był ogłosić black out.
HELP! HELP!
Po jednym z takich wiekopomnych zdarzeń, postanowiłam szukać pomocy.
Z ratunkiem jak zwykle niezawodnie nadciągnęła starsza siostra.
– To Ty nie masz dostawki? – wypaliła oburzona nie wiadomo, czy bardziej na moją nieporadność, czy na brak obeznania w gadżetach dla mamy dwójki maluchów.
– Yy jeszcze nie– odbąknęłam, porzucając całkowicie dumę. Mi zależało na przetrwaniu. Pieprzyć Id. Ego. I Superego też.
– No to będziesz mieć za 2 dni. Wyślę Ci kurierem.
HALLELUYAH!
I w ten sposób otrzymałam coś:
a) czego pewnie sama nigdy bym nie kupiła,
b) co uratowało mi życie.
Odgrzebałam nawet zdjęcia co byście mieli dowód. Oto ona. Moja wybawicielka. Mój -mam to z głowy- dostawca przyjemnych spacerów we trójkę. Dostawka do wózka z siedziskiem.
Co za geniusz to wymyślił? Właściwie to nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale gdybym znała, czułabym się zobowiązana do wycałowania stóp.
Co było dla mnie hiciorem?
1. Pierwsze primo- Dziecko nie idzie. Dziecko jedzie. (!!!)
2. Dziecko może stać, może siedzieć. Najważniejsze- patrz: pkt.1
3. Masz opcję przypięcia pasami, kiedy dziecko siedzi w foteliku (!!!) (Ten punkt może brzmieć trochę dyskusyjnie. Ale już na poważnie- to żaden kaftan bezpieczeństwa, po prostu dyskretne zapięcie i dziecko jest unieruchomione. Mega atut zwłaszcza na ruchliwej drodze. W spożywczym zaoszczędził nam wielu rodzinnych dramatów 😉
4. Pasuje do każdego wózka, więc nie musisz studiować specyfikacji technicznej i zagłębiać się w inżynieryjne meandry. Clik clik i wiooooo!
5. Dostawka jest lekka i niewielkich rozmiarów.
Na czas spoczynku zamieści się w szafie, albo w bagażniku. Klatka schodowa też ją z pewnością przyjmie. W porównaniu do wózka, to maleństwo. A na marginesie trzeba dodać, że w tamtym czasie rozważałam kupno podwójnego wózka, więc w ogóle nie ma o czym gadać. Kruszyna!
6. Ostatnie, ale mega ważne- starszak ją pokochał! Dla niego to było jego brum brum, pierwsze własne cztery kółka. Dla mnie to było odzyskanie niezależności na spacerach i spokoju o bezpieczeństwo starszego. Wreszcie mogłam pchać swój wózek.
Ku przestrodze przed zalewem różnych różności w Twoim domu, których prawdopodobnie nie użyjesz, pomyśl o tym, co ułatwi Ci życie każdego dnia przez pierwsze lata podwójnego macierzyństwa. Serio. Bardzo polecam!!
Tutaj link do sklepu, z którego skorzystała moja siostra: www.dostawka.com.pl/sklep