
Adaptacja szkolna to zjawisko o wiele mniej popularne niż adaptacja przedszkolna. Moim zdaniem niesłusznie. Prawdopodobnie większość rodziców albo nie ma problemów z tym obszarem, albo ich nie widzi. Tymczasem dla mnie bardziej wymagający był etap adaptacji szkolnej właśnie. Jak sobie z tym poradziliśmy?
Dokładnie rok temu mój syn poszedł do pierwszej klasy. Byłam przekonana, że to najlepsza szkoła pod słońcem. W końcu na jej wybór poświęciłam 2 lata poszukiwań (pisałam o tym tutaj: https://socjomatka.pl/idealna-szkola-dla-dzieci/ i tutaj: https://socjomatka.pl/idealna-szkola-dla-dziecka/ i tutaj: https://socjomatka.pl/edukacja-alternatywna-efektywna-forma-wspierania-rozwoju-dzieci/)
Po pierwszym dniu płakał. Mówił o tym, że to głupie miejsce. Że mu się całkowicie nie podoba. Że jest inaczej niż w przedszkolu. Po drugim dniu te odczucia przekształciły się w paniczny szloch i totalne NIE!
– Nigdy, przenigdy nie pójdę do tej szkoły! Ona jest straszna!
– Kochanie, co jest w niej straszne?
– Wszystko! Nie cierpię jej i już nigdy do niej nie pójdę!!
– Syneczku, słyszę, że jest Ci ciężko i że chciałbyś do niej nie iść.
– Ale ja do niej nie pójdę! Wiesz, że ja jestem świetny w chowanego? Potrafię schować się tak, że nikt mnie nigdy nie znajdzie!! Mam śpiwór, mam kieszonkowe, potrafię budować szałasy w lesie i rozpalać ognisko. Będę jeść jagody i grzyby. I już nigdy nikt mnie nie znajdzie!!!!
– Kochanie, przecież to byłoby dla mnie straszne, gdybym wiedziała, że jesteś gdzieś tam daleko zupełnie sam.
– Pisałbym do Ciebie listy. Jeden na rok. Żebyś wiedziała, że żyję i mam się dobrze.
– Ale przecież nawet w lesie za naszym domem są dziki. To mogłoby być niebezpieczne.
– Wiem jak się przed nimi bronić. Będę robić na nie pułapki. Widziałem jak robi to Bear Grylls.
Rozmawialiśmy dalej, ale czułam, że w przestrzeni lasu on naprawdę czuje się pewnie i trzeba przekierować rozmowę na realne rozwiązania, dzięki którym ruszy następnego dnia do szkoły. Było już po 22. Oczy kleiły mu się z wyczerpania płaczem i emocjami, ale wiedziałam, że nie spocznie dopóki nie wymyślimy planu jak sobie z tym poradzić.
Kiedy już wszystkie leśne warianty zostały rozpracowane, czułam, że zrobiło mu się jakby lepiej. Jakby te złe emocje, które tak go rozwścieczyły zostały przeżyte, zaopiekowane, wysłuchane… Pojawiła się przestrzeń na rozpoczęcie wątku rozwiązań.
– A co jest dla Ciebie najgorsze kiedy jesteś w szkole?
– To, że nikogo tam nie znam.
– A chciałbyś, żeby jutro zaprosiła tego fajnego Maksa, którego poznaliśmy pierwszego dnia?
– Tak. To byłoby fajne, gdybyśmy się zaprzyjaźnili.
– Ok. To jutro go zapraszamy do nas! Co jeszcze Ci tam przekaszadza?
– Że ten budynek jest tak wielki. Boję się, że się tam zgubię.
– A co byś powiedział na to, żebyśmy urządzili sobie spacer po szkole razem? Przejdziemy sobie ją całą razem i i razem spróbujemy się nauczyć co jest gdzie.
– To byłoby fajne!
– Coś jeszcze Ci tam przeszkadza?
– To, że nic w niej nie przypomina mi domu.
– A co mogłoby sprawić, żeby było tam bardziej domowo?
– Gdybym mógł mieć choć maleńką rzecz z domu.
– Hmm..Może autko z Kinder niespodzianki zmieściłoby się w piórniku?
– Oo tak! To czerwone!
– Super! To już mamy 3 fajne rozwiązania: Maks, spacer po szkole i autko. Myślisz, że jeszcze coś byłoby dobrze mieć, żeby było Ci raźniej?
– Tak. Coś związanego z Tobą. Pamiętasz, jak poszedłem do przedszkola i w pierwsze dni dałaś mi swoje zdjęcie ze mną, żebym mógł na nie patrzeć jak zrobi mi się przykro?
– Pamiętam. To był fajny pomysł!
– Myślisz, że mógłbym wziąć sobie Twoje zdjęcie do plecaka?
– Myślę, że spokojnie!
– Ale tym razem, czuję, że sytuacja jest poważniejsza. Potrzebuję czegoś więcej.
– Na przykład czego?
– Najbardziej chciałbym, żebyś była tam ze mną… Wiem, że to niemożliwe, ale chciałbym tego bardzo. Żebyś mówiła do mnie. To by mi bardzo pomogło.
– Wpadłam na pomysł! A gdybym nagrała siebie na dyktafon I dała Ci go?
– I powiedziałbyś mi tam coś fajnego, co sobie mówimy?
– No pewnie! Ale pod jednym warunkiem.
– jakim?
– Że odsłuchasz nagranie dopiero jutro w szkole, bo chcę żebyś miał niespodziankę. Możemy się tak umówić?
– Tak!! Ale super!!
I w taki właśnie sposób dokładnie rok temu, mój syn zaczął oswajać się z nową szkołą. Po tygodniu nie było już śladu po tych trudnych początkach. A po kilku tygodniach znalazł swojego najlepszego przyjaciela. Do dziś są nierozłączni, a szkoła jest miejscem, do którego chodzi z uśmiechem.
Wnioski z tej historii
Bądź przy swoim dziecku, wtedy kiedy Cię potrzebuje. Daj mu przestrzeń do tego, żeby mogło wylać swoje frustracje, smutki i żale. Jeśli te trudne emocje nie wybrzmią i Ty jako rodzic ich nie przyjmiesz, nie pojawią się nowe, bardziej pozytywne. Dopiero kiedy ukoisz najbardziej uwierające emocje, przejdź do rozwiązań. Już jest po burzy, przetrwaliście najgorsze. Otwórz się na proste, a czasami niekonwencjonalne rozwiązania, które podpowie Ci serce. Z takim przewodnikiem, świat dziecka może stać się o niebo cudowniejszą przestrzenią do życia.

Bardzo pomocny wpis. Śledziłam twoje wpisy o alternatywnych szkołach w Krakowie i bardzo jestem ciekawa, którą szkołę wybraliście?
Cześć Katarzyno! Cieszę się, że uważasz wpis za pomocny! Zdecydowaliśmy się na szkołę Montessori przy ul. Pawlickiego w Krakowie. Bardzo jesteśmy zadowoleni! W tym roku do starszego synka dołączył młodszy. Gdybyś miała jakiekolwiek pytania, to pisz, chętnie odpowiem. Jeśli będzie ich więcej chyba zrobię dedykowany wpis, bo sporo mam podpytuje o to 🙂
Dziękuję za odpowiedź. Niestety dla nas do tej szkoły za daleko, ale myślę, że taki wpis o waszej szkole przydałby się wielu osobom. Sama chętnie poczytam, mimo, że jej nie wybierzemy, ale lubię się orientować w takich tematach.